Skąd się biorą numery torów i peronów?

Peron drugi, tor pierwszy. A może peron trzeci i tor pięćdziesiąty piąty? Z pozoru nietypowa numeracja torów i peronów na polskich stacjach kolejowych może przyprawić o zawrót głowy. Oznaczenia te nie są jednak nadawane w sposób losowy – a wszystko szczegółowo określono w przepisach. Jak zatem się w tym wszystkim odnaleźć, aby szybciej dotrzeć na nasz peron i zdążyć na pociąg? Objaśniamy 😊

Ustalenie numeracji torów jest zadaniem, które należy do zarządcy infrastruktury – w przypadku niemal całości sieci w Polsce jednostką za to odpowiedzialną są PKP Polskie Linie Kolejowe. To właśnie PKP PLK informacje na ten temat zawarła w pierwszym rozdziale Ir-1 – czyli w Instrukcji o prowadzeniu ruchu pociągów. Rozbierzmy dostępne tam dane na czynniki pierwsze.

Każda z linii kolejowych posiada swój własny numer. Na przykład: linia nr 1 łączy Warszawę Zachodnią z Grodziskiem Mazowieckim, Częstochową i Katowicami, a linia 202 – Gdańsk Główny z Gdynią Główną, Słupskiem i ze Stargardem. Podobnie jak na sieci drogowej, linie kolejowe oznaczone są pikietażem – to miejsca, w których znajdziemy tabliczkę z kilometrażem, czyli informacją, jaki dystans dzieli dany punkt od początku linii. Takie oznaczenia tworzono już na drogach w Starożytnym Rzymie: dzięki temu łatwo można było zorientować się w swojej lokalizacji. Współcześnie z pikietażu możemy skorzystać na przykład w czasie dzwonienia pod numer alarmowy i podawania dokładnej lokalizacji zdarzenia.

Linia kolejowa nr 1 swój bieg zaczyna w centrum Warszawy – tam też jej kilometraż wynosi 0. Potem wartość ta rośnie – stacja Katowice według dokumentów znajduje się w punkcie oddalonym o 318,686 km od początku linii kolejowej.

No dobra, ale jaki ma to związek z numeracją torów na stacji?

Bardzo duży! Wystarczy wrócić do instrukcji Ir-1, w której czytamy, że:

„tor prawy, patrząc od początku linii ku jej końcowi, jest torem nr 1 (jeden), a tor lewy – torem nr 2 (dwa)”

Oznacza to, że torem numer 1 będzie ten, którym przy typowych warunkach ruchowych pociągu kursują od początku w stronę końca linii kolejowej, w kierunku zgodnym ze wzrostem kilometrażu. W przypadku linii kolejowej numer 1: po torze 1 kursują pociągi z Warszawy do Katowic, po torze 2 – powracające ze Śląska na Mazowsze.

Wyobraźmy sobie teraz, że nasz skład dojechał na stację z większą liczbą torów.

Tory będące naturalnym przedłużeniem szlakowych torów nr 1 i 2 dalej pozostają pierwszym i drugim. Kolejne numery nieparzyste (3, 5, 7 itd.) nadawane są torom znajdującym się po stronie toru pierwszego. Numery parzyste – po stronie toru drugiego. Od tej specyfiki oznaczeń powstały też używane w kolejnictwie nazwy nieparzystych oraz parzystych części stacji.

Można to zaobserwować na prostym schemacie stacji:

Większe stacje kolejowe bywają jednak bardziej skomplikowane. Jeżeli znajduje się na nich kilka grup torów – to do oznaczenia każdej z nich przeznacza się osobną pulę numerów. Na przykład na stacji Poznań Główny: tory zlokalizowane w pobliżu nowego budynku dworca znajdują się na przedłużeniu torów szlakowych i przyjmują numery od 1 do 16. Zupełnie inną grupą torów są te znajdujące się po stronie Dworca Zachodniego – one otrzymały numery rozpoczynające się od 51.

Sytuacja podobnie wygląda na stacji Lublin Główny. Tory znajdujące się przy peronach mają tam numery od 51 do 59 – mniejsza, podstawowa numeracja przypadła torom znajdującym się w towarowej i technicznej, zachodniej części stacji.

A co w przypadku, gdy na stacji łączą się dwie linie kolejowe, z których każda ma swoje tory nr 1 i 2? Trudno byłoby sobie w końcu wyobrazić dwa różne tory o takim samym numerze. W takich sytuacjach przyjmuje się, że torem nr 1 pozostaje ten z ważniejszej linii kolejowej: posiadającej wyższą kategorię (tak jak droga krajowa ma wyższą kategorię niż wojewódzka) lub gdy są tej samej kategorii – obsługującą w ciągu doby więcej pociągów. Dotychczasowe tory główne mniej istotnej linii przyjmują wtedy numerację w sposób taki, jak typowe stacyjne tory boczne: parzyste lub nieparzyste, w zależności od ich umiejscowienia.

Taka numeracja torów wprowadzona jest przede wszystkim z uwagi na potrzeby organizacji ruchu pociągów. Niektórym może wydawać się dziwne, że na stacji Warszawa Centralna tory ponumerowane są w kolejności 7, 5, 3, 1, 2, 4, 6, 8. W tej z pozoru chaotycznej numeracji jest jednak porządek i konsekwencja.

Z numeracją peronów jest chyba jednak łatwiej?

Dokładnie tak! Tu zasada jest prosta: peron numer 1 to ten znajdujący się najbliższej głównego wejścia do budynku dworca. Bardziej oddalone przyjmują kolejne wartości. Niekiedy za punkt, od którego rozpoczyna się numerację peronów przyjmuje się budynek dyżurnego ruchu lub po prostu – ważniejszą stronę stacji.

A czy spotkaliście się kiedyś z peronem, który oprócz swojego numeru posiada również oznaczenie literowe? Na opisywanej już wcześniej stacji Lublin Główny znajdziemy perony 1a i 1b. To nic innego jak przedłużenia peronu pierwszego zlokalizowanego tuż obok dworca. Po przeciwnych stronach tego budynku znajdują się ślepe tory, na których swój bieg zaczynają lub kończą elektryczne i spalinowe zespoły trakcyjne. Dzięki dodaniu oznaczeń literowych pasażer może wiedzieć, po której stronie dworca oczekuje jego pociąg.

Czy tak musi być zawsze i wszędzie?

Niekoniecznie! Polska jest jednym z krajów, w których stosuje się tzw. podwójną numerację – pasażerowie są informowani zarówno o numerze torów, jak i peronów, z których odjeżdżają poszczególne składy. W Wielkiej Brytanii, Belgii, Holandii czy Niemczech numeruje się jedynie krawędzie peronowe (mimo, że na język polski angielskie platform lub niemieckie Bahnsteig tłumaczy się raczej jako po prostu peron); najczęściej kolejne wartości nadawane są po kolei, rosnąco. Gdyby przełożyć to na polskie warunki – przy obecnym peronie pierwszym znajdowałyby się tory 1 i 2, przy drugim – 3 i 4, itd. W efekcie informacje o peronie, a co za tym idzie – również podwójne numeracje przestałyby być potrzebne.

Zwolennicy tego rozwiązania mówią o znaczącym uproszczeniu i ułatwieniu odnalezienia się na stacji, szczególnie dla osób, które nie korzystają z niej na co dzień. Łatwo sobie jednak wyobrazić, że taka zmiana mogłaby utrudnić życie np. pracownikom sterującym ruchem kolejowym. Wtedy to dla nich numeracja stałaby się nieintuicyjna – a przecież od tych właśnie pracowników zależy bezpieczeństwo tysięcy pasażerów korzystających każdego dnia z usług kolei.

Koniecznie sprawdźcie też nasze archiwalne teksty, w których na czynniki pierwsze rozbieramy numerację pociągów oraz miejsc w poszczególnych wagonach!